środa, 8 sierpnia 2012

impresje kaszmirskie

Kaszmir to ten kawalek Indii, o ktorym przewodniki pisza jako o najbardziej niestabilnym politycznie i koniecznie zalecaja sprawdzic, co sie aktualnie dzieje. A dzieje sie tyle, ze wszedzie jezdza ogromne wojskowe ciezarowki; ze co jakis czas gdzies wybucha granat; ze nie istnieje tu roaming ani lacznosc z innymi czesciami Indii. Spoleczenstwo Kaszmiru przypomina troche mieszkancow naszego balkanskiego Kosowa - nie sa ani Pakistanczykami, ani Hindusami; ich rodzimym jezykiem nie jest urdu ani hindi, a kashmiri; sa Muzulmanami, ale architektura sakralna i zwyczaje nieco roznia sie od tych, ktore znamy z krajow arabskich - przewaza filozofia suficka. Sa kaszmirczykami, niezwykle dumnymi ze swego kraju i pochodzenia.

Po spedzeniu kilku dni w sielankowych krajobrazach polnocnego Himachal-Pradeshu i odbyciu kursu kuchni tybetanskiej u Sangyi, ruszylismy na polnoc, uzywajac naszego ulubionego srodka komunikacji, ktory jednak (jak zawsze!) sprawdza sie najlepiej, kladac na lopatki obrzydliwie powolne i zaladowane pasazerami autobusy i niewygodne, kosztowne jeepy. Pojechalismy sobie wiec do Jammu, a stamtad nocnym transportem do Srinagaru, takiej hinduskiej Wenecji, gdzie zycie toczy sie na wodzie. Mieszkamy na wyspie u Ajhiza, ktorego ojciec dzis o 4 rano zabral nas swoja shikara na targ warzywny na jeziorze; plynelismy przez ogromne polacie kwitnacego lotosu i mimo klejacych sie powiek bylo to doswiadczenie estetycznie porazajace. Wschod slonca nad bagnami moze i jest przereklamowany, ale niezmiennie robi wrazenie, i juz.

Z ciekawostek:
Mateusz umie galopowac konno na wysokosci 2900 m.n.p.m, o czym sie dzis dowiedzial empirycznie, choc nie bez pewnej niecheci.

Mielismy dzis okazje przejechac sie autobusem, ktory powinien zostac wpisany do ksiegi Guinessa. Przejechanie odleglosci 36 kilometrow zajelo mu 2 godziny i 45 minut. Wysiedlismy w stanie mentalnym, ktory mozna opisac dosadnie, acz niecenzuralnie.

I wiecie co? Wiem, dlaczego najlepsi jogini swiata pochodza wlasnie stad. Pozycje, ktore musisz przyjmowac w srodkach masowej komunikacji, sprzyjaja duzej elastycznosci konczyn. Wracajac dzis z Gulmargu, siedzac na kolanach Munia na przednim siedzeniui furgonetki, wykonalam najlepsza bharadvajasane w moim zyciu.

Muezini zza okna zamilkli, wiec pora i na nas.

Dobranoc!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz