o blogu

Blog, który czytasz, nie powstał przypadkowo. Jest dzieckiem trzech radosnych umysłów, które w 2011 roku, pospołu z trzema parami sprawnych rąk i nóg, zapakowały plecaki i ruszyły w autostopową podróż przez wschodnią Afrykę. Nie była to podróż jakich wiele - był cel, było przeznaczenie, była wiara, choć jak większość wiar zapewne nieco naiwna. Wraz z Agatą i Izabelą przemierzyłyśmy kawał kontynentu, poznając życie tych, którzy o życiu wiedzą najwięcej i najmniej jednocześnie. Nasz pedagogiczno-kulturowy projekt był wielkim sukcesem, a radość i satysfakcja zeń równie wielka. Projekt owocował ponad rok. Głowy miałyśmy świeże, otwarte i pełne Jej - Afryki. To był właśnie nasz AFRYmind.

Dziś oglądamy zdjęcia z potężnym wzruszeniem. Każda z nas wędruje przez własne kontynenty. Ale blog istnieje i żyje. Po Kenii, Tanzanii i Zanzibarze przyszedł czas na Indie, później zahaczyłam i o Bliski Wschód. Dziś jestem w Miami, jutro w Kostaryce. Droga coś się skończyć nie chce, choć do podróżnika mi daleko, przecież zawsze wracam do mojego Poznania, zimnych jesiennych wiatrów, za krótkiego snu, pracy, przyjaciół, grzebania w garnkach. A potem coś mnie szarpie za uszy i znów zaczyna się AFRYmind.

Żaden ze mnie bloger-podróżnik. Piszę, bo pisać kocham. Piszę, bo kocham te lotniska duszne, tych ludzi na swoich ścieżkach, życie kocham, ot co.