czwartek, 30 czerwca 2011

jeszcze tylko kilka dni....



Zostało sześć dni do wylotu...targają nami sprzeczne emocje, euforia na zmianę z obawą, dzika radość i odwaga przeplata się ze zmęczeniem i zniecierpliwieniem. Trzeba pokonać bałagan z dopełnianiem formalności, ubezpieczeniem, załatwianiem "lewizny" z hotelem w Nairobi, zrobić ostatnie zakupy (wcale nie tak łatwo kupić dobry nóż lub trwałe etui na szczoteczkę do zębów), do tego leczenie kataru i oparzeń słonecznych, ostatnie obowiązki zawodowe, drukowanie wizytówek - a dzień wyjazdu zbliża się tak wielkimi krokami.....

Za sześć dni będziemy już w Nairobi, stolicy Kenii. Zaopiekują się nami Stephen i Prescot, chłopaki z CS, rdzenni Kenijczycy. Mieszkają na wschód od centrum, w dzielnicy Kayole. Stephen pomaga w akcjach społecznych na rzecz lokalnych dzieciaków, a przy tym jest bardzo głęboko zaangażowanym w ruch rastamanem; Prescot zaś jest aktorem nieformalnej grupy teatralnej. Razem z nimi wyruszymy na pierwszy kontakt z kenijskimi dziećmi, być może wspólnymi siłami stworzymy fajny, kreatywny warsztat.

W stolicy pozostaniemy dwa, najwyżej trzy dni, dalej ruszymy....no właśnie, dokąd? Tego nie wiemy; gościnność Kenijczyków powala na kolana, zaproszenia sypią się z wszystkich stron. Wierzymy, że szczęśliwie poprowadzi nas los.